niedziela, 26 czerwca 2016

Rozdział 3

"Nie dość, że mam problemy w mieście, to jeszcze Thomas musi dokładać?" myślała gorączkowo Claire. Szła korytarzem w stronę swojej sypialni. Nie miała na stroju na posiłek. Po drodze wpadła na rudowłosą dziewczynę.
- Audery? Myślałam, że jesteś z Łowcami - zdziwiła się na widok Audery.
- Miałam być, ale ten blondyn mnie wyrzucił. A i ten brunet kazał ciebie pozdrowić i księżniczkę Alice.
- Serio? Przecież żaden mężczyzna nie potrafi ci się oprzeć. Nawet mój bękarci brat.
- Jak widać Łowcy potrafią - prychnęła oburzona i skłoniła się lekko. Po kilku chwilach już jej nie było.
Królowa wzruszyła tylko ramionami i odeszła w stronę swojej sypialni. Przed wejściem do pokoju powstrzymał ją Bash.
- Mam dobre wieści - odparł z szerokim uśmiechem. - Za niecałe pół roku możesz poślubić Thomasa.
- Sebastian, nie chcę się tak śpieszyć.
- Siostro, przecież tak niedawno nalegałaś bym się pośpieszył z zgodą od możnych - bastard był zdezorientowany.
- Tak, wiem. Ale teraz jest za dużo problemów do rozwiązania - rzekła. - Poza tym wesele mogłoby tylko rozwścieczyć ludność. Nie chcę zostać zdetronizowana na rzecz ciebie, brata bastarda czy mojej niedojrzałej siostry Alice.
- Oczywiście - ukłonił się i odszedł.
Brunetka weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Musiała się przygotować na wieczór, ponieważ jej siostra postanowiła urządzić przyjecie. Ot tak dla rozluźnienia.
Służące przygotowały kąpiel i pomogły jej  się rozebrać. Z westchnieniem ulgi zanurzyła się w ciepłej i pachnącej wodzie. Claire chwyciła za gąbkę i zaczęła jeździć nią sobie po ramionach. Gdyby ludzie umieli mruczeć jak koty, Claire pewnie by teraz mruczała.
- Proszę, proszę. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę tak wysoko usytuowaną kobietę w kąpieli - Claire obróciła głowę i zobaczyła tego blondwłosego Łowcę, Noah, który stał w drzwiach.
"Dlaczego nie słyszałam zgrzytu zawiasów, gdy otwierał te cholerne drzwi?"
- Teraz powinnam zawołać straż. A następnie kazać wydłubać twoje oczy lub jeszcze lepiej ściąć ci głowę - oparła udając niewzruszoną całą tą sytuacją.
- Ale wówczas nie mógłbym polować na to co morduje twoich poddanych - przyjrzał się jej ciału.
- Nie wytrzeszczaj tak oczu, bo i tak nic nie zobaczysz - uśmiechnęła się lekko. - Piana mnie zasłania.
- Piana może w każdej chwili zniknąć. A woda przecież jest przezroczysta. 
- No cóż, woda też staje się zimna. Chciałabym wyjść już z wanny.
- Och, nie przeszkadzam - odparł i usiadł na krześle.
-  Mógłbyś podać mi ręcznik? - zapytała królowa.
- Oczywiście, Wasza Wysokość - wstał i sięgnął do stołka obok wanny.
Rozłożył ręcznik i nadal przyglądał się królowej.
- Powinieneś odwrócić głowę. Tego wymaga przyzwoitość - skarciła go.
- A kto powiedział, że jestem przyzwoity? - ale zrobił o co go poprosiła.
Dopiero wtedy Claire wstała. Obróciła się tyłem do Noah. Chwyciła za rogi ręcznika i się nim owinęła. Wyszła z wanny i skierowała się do swojej sypialni. Noah podążał za nią cały czas lubieżnie się jej przyglądając.
- Nie gap się - warknęła na niego. Teraz nie było Claire do śmiechu. Odwróciła się do niego cały czas przytrzymując ręcznik.
- I tak nic mi nie zrobisz.
- Komuś przydałaby się lekcja dyscypliny - szepnęła cicho, by Noah nie usłyszał.
Ale Łowca tu usłyszał. Zmarszczył lekko brwi i postanowił zaryzykować. Kiedy Claire się odwróciła do niego tyłem złapał ją w tali i przyciągnął do siebie. Delikatnie przejechał nosem po jej odsłoniętej szyi i szepnął.
- A może to tobie przydałaby się lekcja dyscypliny? - ugryzł ją w ucho.
- Wynoś się stad - warknęła. - Natychmiast.
Noah wypuścił ją z objęć i zniknął z jej pola widzenia.
- Faceci to idioci -  mruknęła zła Claire i wzięła czerwoną sukienkę.

Sala balowa była pięknie ustrojona. Bądź co bądź Alice sama tego dopilnowała. Z sufitu zwisały girlandy kwiatów i światełka, które nadawały ciepła sali.
- Postarałaś się Alice - powiedziała z podziwem Claire.
- Za kogo mnie uważasz? Nic nie robię na tak zwane "odwal się". Jestem księżniczką i muszę być perfekcjonistką w tym co robię - uśmiechnęła się z wyższością. - Poza tym ten cały Ezra wczoraj mnie zdenerwował. Dobrze, że Bash był w pobliżu. Ugh.
Bal się właśnie zaczął. Alice od razu została poproszona do tańca przez jednego z przystojniejszych możnych. Claire jako, że była nawet jeszcze piękniejsza od swojej siostry, także została poprowadzona na parkiet. Kilka razy następowała zmiana partnerów i Alice trafiła na Ezrę.
- Powinieneś teraz gnić w lochach za nazwanie mnie dziewką - powiedziała z wyższością księżniczka.
- Chciałbym prosić o wybaczenie - mimo iż Ezra bardzo się starał nie mógł przestać wgapiać się w dekolt Alice.
Ta to zauważyła i z całej siły nadepnęła mu obcasem na stopę.
- Auć - syknął.
- Och! Bardzo, ale to bardzo przepraszam! - udała zakłopotanie Alice.
Pech chciał, że Claire trafiła na Noah. Łowca uśmiechnął się do niej szeroko, a ona odwzajemniła ten gest.
- Wyglądasz przepięknie, choć w ręczniku widać więcej - pochwalił ją Noah.
- Ty też wyglądasz nie najgorzej - królowa zignorowała komentarz o ręczniku.
Po skończonym tańcu ludzie zaczęli przysiadać się do stołu. Claire miała ogromny apetyt na słodycze, więc się nimi zajadała, ale kulturalnie.
- Nie powinnaś się tak najadać słodkościami - zwrócił jej uwagę Noah.
- Niby dlaczego nie? - zmarszczyła czoło Claire.
- Bo będziesz gruba.
- No i co z tego?
- To z tego, że twoje ciało kiedyś będzie moje - szepnął jej na ucho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentowanie nie boli ;)