- Za co to! – W błękitnych oczach Happinsa pojawiło się
zdziwienie, które jeszcze bardziej rozwścieczyło królową.
- Wiesz – zagadnęła nieśmiało i wystarczająco cicho, żeby
jego serce się uspokoiło. Dotknęła jego przedramienia w uwodzicielski sposób, a
on zagryzł wargę. – Nie lubię się powtarzać – krzyknęła, a on podskoczył.
- Kompletnie cię nie rozumiem. Zachowujesz się jak…
- Jak gdyby mnie ktoś oszukał? – Uniosła brew.
Blondyn spuścił
głowę. Zaczęło do niego docierać. Wiedział, że przed tym wszystkim nie może
uciekać. Wiedział, że pewnego dnia ktoś dowie się, kim tak naprawdę jest Noah
Happins. Wiedział, że będzie musiał wyznać, co spowodowało nagłą ucieczkę od
samego siebie.
- Czyli wiesz, że jestem następcą tronu.
- Nie dało się nie zauważyć – prychnęła ozięble. – Czemu mi
nie powiedziałeś? Myślałam, że mnie kochasz, że jesteś wobec mnie szczery… ja
zawsze wobec ciebie taka byłam. – Przełknęła ślinę, a potem półgłosem powiedziała:
- zawsze.
- A myślisz, że łatwo mi było. Ojciec po śmierci matki stał
się oziębły. Zmieniał kraj nie do poznania. Chciał zmienić… mnie. Pękłem, kiedy
skazał na śmierć mojego najlepszego przyjaciela – w tych pięknych błękitnych
oczach pojawiło się coś, co miało zapoczątkować łzy. - Postanowiłem uciec. Miałem wtedy czternaście lat. Trafiłem
gdzieś, sam już nawet nie pamiętam – błądził w otchłani wspomnień – i nagle
zobaczyłem świat z innej strony. – Westchnął, powstrzymując łzy. Po chwili
dodał: - tej mrocznej strony. Wampiry, wilkołaki, przebrzydłe wiedźmy… zacząłem
polować na te wszystkie popieprzone stwory. I w końcu – uśmiechnął się do
siebie – spotkałem Ezrę. Ezra powiedział, że chce być taki jak ja. Zawsze był
przy mnie. Stał się moim najlepszym przyjacielem, a ja… - pokiwał głową. Nie
patrzył w oczy Claire. Nie śmiał. Był za bardzo rozczarowany i zawstydzony
swoją przeszłością, żeby patrzeć w piękne ślepia ukochanej. – Nie mogłem
pozwolić mu odejść. Mój ojciec jest w stanie zabić każdą osobę, na której mi
zależy. On… oszalał! – Stwierdził przerażonym głosem.
Brunetka zagryzła wargę.
Przytuliła się do niego.
- Ludzie chcą wybrać mi męża. Jeżeli będziesz starać się
teraz o moją rękę…
- Będę musiał wrócić do ojca.
- Nie! A poza tym tu nic nam nie grozi… - zacisnęła wargi.
Przypomniała sobie treść wiadomości, ale nie mogła rezygnować z Noah. Noah był
jedynym mężczyzną, na którego zasługiwała. Noah był jej ukochanym. Wiedziała,
że nie może go zostawić, z powodu jednego durnego liściku – no może poza… - nie
musiała kończyć. Wiedziała, że wie. Widziała to w jego błękitnych oczach.
- Och, Claire! – Westchnął, a jego serce przepełnione
miłością przyspieszyło swój rytm – wiesz, że najchętniej wziąłbym cię daleko
stąd.
- Weźmiesz! – Przerwała, widząc, że jemu naprawdę zależy. –
Ale kiedy to wszystko się skończy. Kiedy wampiry opuszczą Curse Town, kiedy
Alice i Ezra wrócą…
Chwycił ją za dłoń.
- Weźmiemy ich ze sobą. Są w sobie zakochani – oblizał górną
wargę – jak my. Mogą udawać, że nic do siebie nie czują, ale my doskonale znamy
prawdę.
Claire zachichotała, a potem z jej oczu spłynęły łzy. Była
za bardzo rozhisteryzowana, żeby to rozgryźć. Nie. Nie była pewna, co dokładnie
czuje.
***
Postać w kapturze weszła do celi Alice. Księżniczka na początku nie potrafiła dostrzec, kto kryje się pod kapuzą, lecz po chwili dostrzegła rude pukle – Audrey Bloylock.
Postać w kapturze weszła do celi Alice. Księżniczka na początku nie potrafiła dostrzec, kto kryje się pod kapuzą, lecz po chwili dostrzegła rude pukle – Audrey Bloylock.
Audrey ściągnęła
kaptur. Powieki były wymalowane ładnym odcieniem fioletu. Mroczne
czerwone usta układały się w uśmiech. Resztę pięknej twarzy zakrywał puder,
wręcz niewidoczny dla męskich oczu, jednak dla oczu doświadczonej księżniczki
Alice Ramsay był on oczywisty.
- Gdzie jest Ezra! – To nie było pytanie. Księżniczka
zwęziła wściekle wargi. – Gdzie on jest! – Powtórzyła.
Rudowłosa zachichotała.
- Myślisz, że to wszystko takie oczywiste. Ależ nie. –
Uśmiechnęła się w słodki sposób. – Mamy dla waszej dwójki inne plany…
- Jakie plany?
Usta Bloylock zadrgały. Alice była pewna, że kobieta zaraz
bezczelnie się rozśmieje. Jednak nie. Audrey zachowywała powagę – nawet w
tamtym momencie.
- Jeszcze tej nocy wrócisz do komnaty Ezry. Powiesz, że cię
porwano – w jej oczach pojawił się jakiś niekontrolowany błysk – że… nie mieli
zamiaru zrobić ci krzywdy. Chcieli tylko postraszyć i… - zbliżyła się i
szepnęła jej na ucho. – Rozumiesz? – Na sekundę wstrzymała oddech, a potem
kontynuowała swój monolog: - więc - i ponownie się schyliła, szepcząc na ucho plany księżniczce - Ale ani słowa o naszej dwójce - podsumowała.
- Bo co?
Audrey uśmiechnęła się.
- Nie domyślasz się - zagadnęła kpiącym tonem głosu.
***
Było już późno i ciemno. Claire i Noah ciągle siedzieli w sypialni Happinsa. Częściowo... byli już załamani. Ale z drugiej strony - miłość, którą się darzyli, była tak silna, że nic nie mogło ich teraz złamać.
Nagle do sypialni wkroczyły dwie postacie.
Alice i Ezra.
- Boże! - Powiedziała królowa, rzucając się swojej siostrze w objęcia.
- Nie! - Księżniczka wyrwała się z uścisku. - Wojna!
- Co? - Noah był w szoku.
- Wojna z wampirami - wydyszał ciemnowłosy.
- Bo co?
Audrey uśmiechnęła się.
- Nie domyślasz się - zagadnęła kpiącym tonem głosu.
***
Było już późno i ciemno. Claire i Noah ciągle siedzieli w sypialni Happinsa. Częściowo... byli już załamani. Ale z drugiej strony - miłość, którą się darzyli, była tak silna, że nic nie mogło ich teraz złamać.
Nagle do sypialni wkroczyły dwie postacie.
Alice i Ezra.
- Boże! - Powiedziała królowa, rzucając się swojej siostrze w objęcia.
- Nie! - Księżniczka wyrwała się z uścisku. - Wojna!
- Co? - Noah był w szoku.
- Wojna z wampirami - wydyszał ciemnowłosy.