Łowcy będąc już w mieście, wywoływali osłupienie młodych
dziewcząt. Byli naprawdę przystojni – zwłaszcza Noah.
- Co więc łączy cię z królową?
Blondyn zacisnął wargi. Spojrzał na swojego przyjaciela.
- Dla bezpieczeństwa – syknął – używajmy teraz jej imienia.
- Więc… co cię łączy z Claire?
- Nic specjalnego – stwierdził, przypominając sobie jej
słodką twarz. – Zakochałem się w niej, ale ona chyba nie odwzajemnia tego
uczucia.
- A wczoraj?!
- Całowaliśmy się – powiedział, a potem dodał po chwili –
nic wielkiego! A ty i…
- I Alice? – Uniósł brew. Następnie uśmiechnął się
delikatnie. – Nie chce mnie. Nigdy nie chciała… jestem o tym przekonany.
***
Po przerwie obiadowej, którą królowa spędziła samotnie w swoim biurze, odwiedził ją jej brat Bash. Uśmiechnął się łagodnie, wchodząc do środka.
Po przerwie obiadowej, którą królowa spędziła samotnie w swoim biurze, odwiedził ją jej brat Bash. Uśmiechnął się łagodnie, wchodząc do środka.
- Witaj Claire! – Powiedział, a ona obdarzyła go skinieniem
głowy. Usiadł naprzeciwko niej. Królowa nawet nie poświęciła mu jednego
spojrzenia, udawała, że jest czymś poważnym straszliwie zajęta. – Thomas… ma
zamiar wkupić się w łaski tłumu, ja sfałszuję niektóre papiery… i ślub już
niedługo. Pasuje ci taki układ?
- Tak, tak…
- A jakie kwiaty…
mogą być róże? Będą takie klasyczne.
- Tak, tak…
- Claire! Masz na nie uczulenie!
Wtedy podniosła wzrok, robiąc minę niewinnej ośmiolatki.
- Przepraszam. Bash! Nie mam teraz do tego głowy… -
spojrzała w jego jasnoniebieskie ślepia. Sebastian uśmiechnął się łagodnie.
- Za to… masz głowę do czegoś innego? Do Noah?
- To ty wysłałeś mi list? – Zapytała, wyciągając karteczkę
spod stosu królewskich dokumentów. Położyła mu ją pod nos. Bash chwycił za
papier, ale coś co pokazało się w jego oczach na kilka sekund, było oczywiste –
nie on podrzucił liścik.
- Każdy mógł was widzieć – stwierdził stanowczo.
- Królowie nigdy nie byli podglądani! Dlaczego ja? –
załkała. – Kto mógłby posunąć się do takiego świństwa?!
- Nie wiem, kto to zrobił. Ktoś kto nienawidzi ciebie, albo
darzy uczuciami Łowcę.
- To niemożliwe! – Krzyknęła. – Nikt nas nie widział. A to –
wskazała karteczkę – głupi żart!
- To nie jest głupi żart. Musisz go zostawić – w oczach
Claire malowało się błaganie.- Thomasa także – dodał po chwili. – Nie pozwolimy
sobie na skandal.
***
Rudowłosa piękność wędrowała po pałacu. Głowę zakrywał jej kaptur ciemnobrązowego płaszcza. Zielonymi oczami wodziła po murach. Miała nadzieję, że nikt jej nie spotka. Nie chciała zostać znaleziona i poznana. To co robiła było niedorzeczne. Królowa mogłaby skazać ją na to na śmierć.
Rudowłosa piękność wędrowała po pałacu. Głowę zakrywał jej kaptur ciemnobrązowego płaszcza. Zielonymi oczami wodziła po murach. Miała nadzieję, że nikt jej nie spotka. Nie chciała zostać znaleziona i poznana. To co robiła było niedorzeczne. Królowa mogłaby skazać ją na to na śmierć.
Audrey skręciła w korytarz prowadzący do sypialni Łowców.
Westchnęła ciężko, gdy ujrzała postać w wiśniowej sukni, która niewinnie
poruszała się przed drzwiami sypialni Noah i Ezry. Bloylock ściągnęła kaptur. Przyglądała się uważnie.
- Gdzie on do diabła jest! – Mówiła niespokojnie księżniczka
Alice, opierając się o drzwi.
Rudowłosa przegryzła wargę. Widziała w oczach księżniczki
coś pomiędzy zdenerwowaniem i zdeterminowaniem.
- Ile mam czekać - Alice rozmawiała sama ze sobą. Zaczęła
dotykać swojego biustu. Ewidentnie była znudzona. – Ezra! Gdzie jesteś? –
krzyknęła płaczliwie.
Wtedy ktoś od tyłu przyciągnął do siebie zielonooką. Audrey
odwróciła się. Ujrzała twarz Lowlandsa, który wypuścił ją z objęć.
- Co robisz? – zapytał bezgłośnie.
Audrey wzdrygnęła ramionami. Thomas chwycił ją za dłoń i
zaprowadził na dziedziniec, potem każde rozeszło się w swoją stronę.
***
W środku nocy, kiedy to strażnicy spali przy drzwiach, rozległo się pukanie do sypialni Claire. Królowa wstała z łóżka i otworzyła drzwi. Spojrzała wściekle na swojego gościa, jednak wpuściła go do środka.
W środku nocy, kiedy to strażnicy spali przy drzwiach, rozległo się pukanie do sypialni Claire. Królowa wstała z łóżka i otworzyła drzwi. Spojrzała wściekle na swojego gościa, jednak wpuściła go do środka.
- Nie można przychodzić do sypialni królowej – obwieściła,
siadając na łóżku.
- Słyszałem, że kazałaś mi
- brunetka rzuciła w niego poduszką, która złapał – przyjść – dokończył.
– O co ci chodzi? – Blondyn odrzucił poduszkę na kolana królowej.
- Ktoś nas przyłapał – powiedziała, zwijając się w kłębek,
tak aby Noah nie widział najbardziej pożądanych skrawków jej ciała, które kryły
się pod beżową koszulą nocną.
- Kto?!
- Myślisz, że wiem! Widział nas jeszcze Bash, ale to nie on
zostawił to – wskazała karteczkę leżącą na parapecie.
Łowca podszedł do okna. Chwycił papier i przeczytał po
cichu.
- Komu mogłoby na tym zależeć? Kto to… wysłał? Do diabła!
- Ktoś kto…
- A może ty to wysłałaś – spojrzał na nią w ten chłodny
sposób, którego nikt nie lubi.
- Zwariowałeś! Nie mogłabym – zarzekała się.
- W takim razie… znajdę tego kogoś.
- Nie! – Pisnęła, a potem spojrzała w okno, mając nadzieję,
że nikt się nie zbudził. – Musisz zająć się zniknięciami.
- To będzie dobre zadanie dla Ezry – podszedł do Claire i
pocałował ją namiętnie, a ona nawet się nie broniła. Potem wyszedł z jej
pokoju. Królowa chwilę później wyszła za nim, ale Noah gdzieś zniknął. Nie
mogła go znaleźć, więc wróciła do pokoju. Zmierzała w stronę łóżka, gdy ujrzała
białą karteczkę pozostawioną na poduszce. Przyśpieszyła kroku. Chwyciła za
papier.
Tak wygląda
pożegnanie? Mnie to nie zadawala. Pamiętaj, że ja zawsze patrzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentowanie nie boli ;)