sobota, 2 lipca 2016

Rozdział 6



Łowcy będąc już w mieście, wywoływali osłupienie młodych dziewcząt. Byli naprawdę przystojni – zwłaszcza Noah.
- Co więc łączy cię z królową?
Blondyn zacisnął wargi. Spojrzał na swojego przyjaciela.
- Dla bezpieczeństwa – syknął – używajmy teraz jej imienia.
- Więc… co cię łączy z Claire?
- Nic specjalnego – stwierdził, przypominając sobie jej słodką twarz. – Zakochałem się w niej, ale ona chyba nie odwzajemnia tego uczucia.
- A wczoraj?!
- Całowaliśmy się – powiedział, a potem dodał po chwili – nic wielkiego! A ty i…
- I Alice? – Uniósł brew. Następnie uśmiechnął się delikatnie. – Nie chce mnie. Nigdy nie chciała… jestem o tym przekonany.
***
   Po przerwie obiadowej, którą królowa spędziła samotnie w swoim biurze, odwiedził ją jej brat Bash. Uśmiechnął się łagodnie, wchodząc do środka.
- Witaj Claire! – Powiedział, a ona obdarzyła go skinieniem głowy. Usiadł naprzeciwko niej. Królowa nawet nie poświęciła mu jednego spojrzenia, udawała, że jest czymś poważnym straszliwie zajęta. – Thomas… ma zamiar wkupić się w łaski tłumu, ja sfałszuję niektóre papiery… i ślub już niedługo. Pasuje ci taki układ?
- Tak, tak…
-  A jakie kwiaty… mogą być róże? Będą takie klasyczne.
- Tak, tak…
- Claire! Masz na nie uczulenie!
Wtedy podniosła wzrok, robiąc minę niewinnej ośmiolatki.
- Przepraszam. Bash! Nie mam teraz do tego głowy… - spojrzała w jego jasnoniebieskie ślepia. Sebastian uśmiechnął się łagodnie.
- Za to… masz głowę do czegoś innego? Do Noah?
- To ty wysłałeś mi list? – Zapytała, wyciągając karteczkę spod stosu królewskich dokumentów. Położyła mu ją pod nos. Bash chwycił za papier, ale coś co pokazało się w jego oczach na kilka sekund, było oczywiste – nie on podrzucił liścik.
- Każdy mógł was widzieć – stwierdził stanowczo.
- Królowie nigdy nie byli podglądani! Dlaczego ja? – załkała. – Kto mógłby posunąć się do takiego świństwa?!
- Nie wiem, kto to zrobił. Ktoś kto nienawidzi ciebie, albo darzy uczuciami Łowcę.
- To niemożliwe! – Krzyknęła. – Nikt nas nie widział. A to – wskazała karteczkę – głupi żart!
- To nie jest głupi żart. Musisz go zostawić – w oczach Claire malowało się błaganie.- Thomasa także – dodał po chwili. – Nie pozwolimy sobie na skandal.
***
    Rudowłosa piękność wędrowała po pałacu. Głowę zakrywał jej kaptur ciemnobrązowego płaszcza. Zielonymi oczami wodziła po murach. Miała nadzieję, że nikt jej nie spotka. Nie chciała zostać znaleziona i poznana. To co robiła było niedorzeczne. Królowa mogłaby skazać ją na to na śmierć.
Audrey skręciła w korytarz prowadzący do sypialni Łowców. Westchnęła ciężko, gdy ujrzała postać w wiśniowej sukni, która niewinnie poruszała się przed drzwiami sypialni Noah i Ezry. Bloylock  ściągnęła kaptur. Przyglądała się uważnie.
- Gdzie on do diabła jest! – Mówiła niespokojnie księżniczka Alice, opierając się o drzwi.
Rudowłosa przegryzła wargę. Widziała w oczach księżniczki coś pomiędzy zdenerwowaniem i zdeterminowaniem.
- Ile mam czekać - Alice rozmawiała sama ze sobą. Zaczęła dotykać swojego biustu. Ewidentnie była znudzona. – Ezra! Gdzie jesteś? – krzyknęła płaczliwie.
Wtedy ktoś od tyłu przyciągnął do siebie zielonooką. Audrey odwróciła się. Ujrzała twarz Lowlandsa, który wypuścił ją z objęć.
- Co robisz? – zapytał bezgłośnie.
Audrey wzdrygnęła ramionami. Thomas chwycił ją za dłoń i zaprowadził na dziedziniec, potem każde rozeszło się w swoją stronę.
***
    W środku nocy, kiedy to strażnicy spali przy drzwiach, rozległo się pukanie do sypialni Claire. Królowa wstała z łóżka i otworzyła drzwi. Spojrzała wściekle na swojego gościa, jednak wpuściła go do środka.
- Nie można przychodzić do sypialni królowej – obwieściła, siadając na łóżku.
- Słyszałem, że kazałaś mi  - brunetka rzuciła w niego poduszką, która złapał – przyjść – dokończył. – O co ci chodzi? – Blondyn odrzucił poduszkę na kolana królowej.
- Ktoś nas przyłapał – powiedziała, zwijając się w kłębek, tak aby Noah nie widział najbardziej pożądanych skrawków jej ciała, które kryły się pod beżową koszulą nocną.
- Kto?!
- Myślisz, że wiem! Widział nas jeszcze Bash, ale to nie on zostawił to – wskazała karteczkę leżącą na parapecie.
Łowca podszedł do okna. Chwycił papier i przeczytał po cichu.
- Komu mogłoby na tym zależeć? Kto to… wysłał? Do diabła!
- Ktoś kto…
- A może ty to wysłałaś – spojrzał na nią w ten chłodny sposób, którego nikt nie lubi.
- Zwariowałeś! Nie mogłabym – zarzekała się.
- W takim razie… znajdę tego kogoś.
- Nie! – Pisnęła, a potem spojrzała w okno, mając nadzieję, że nikt się nie zbudził. – Musisz zająć się zniknięciami.
- To będzie dobre zadanie dla Ezry – podszedł do Claire i pocałował ją namiętnie, a ona nawet się nie broniła. Potem wyszedł z jej pokoju. Królowa chwilę później wyszła za nim, ale Noah gdzieś zniknął. Nie mogła go znaleźć, więc wróciła do pokoju. Zmierzała w stronę łóżka, gdy ujrzała białą karteczkę pozostawioną na poduszce. Przyśpieszyła kroku. Chwyciła za papier.
Tak wygląda pożegnanie? Mnie to nie zadawala. Pamiętaj, że ja zawsze patrzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentowanie nie boli ;)